miniu89 - 2014-01-10 15:20:39

Tematyka egzystencji jest dla mnie bardzo zawiła. Nie jest to moim osobistym wymysłem, nie, ale wynika to z mojego realistycznego podejścia do życia. 31 letni mężczyzna na rencie socjalnej z całkowitą niezdolnością do pracy....nie będę dalej wymieniał bo nie ma to sensu.
Niby walczę o swoją własną egzystencję, swoje morale, myślenie pozytywne a tu nagle pojawia się wielkie szaleństwo i zgroza- nie chcę żyć!
Później przypływa mi sił, zaczynam znów żyć jakoś i jakoś jest, uśmiech na twarzy i znów klops- zupełne rozchwianie emocjonalne? Nie wiem, może.
Egzystencja samodzielna?- nie wchodzi jakby w rolę bo żyję z mamą i jej drugim mężem i wydaje mi się ciągle że będzie tak samo bo wynika to z mojej słabej woli do pokonania tego schematu życiowego i bezradności emocjonalnej....
Wizja mojego życia jest na chwilę obecną podła i chamska i aby wyjść z takiego myślenia potrzebna jest nadzwyczajna siła i wielki upór, którego nie mam w sobie :(

Mój zdrowy rozsądek może jedynie wynikać z tego, że jak się jest nieporadnym życiowo to nie ma się racji bytu i umiera z braku możliwości własnej samodzielnej egzystencji ;(

www.poradnikmfo.pun.pl www.cycling-manager.pun.pl www.powerofsharinganforum.pun.pl www.smka.pun.pl www.backstreetboyscorner.pun.pl