Nigdy w swojej osobowości nie miałem agresji skierowanej jawnie do ludzi, nawet wtedy kiedy byłem obrażany, upokarzany za to, że mam cechy takie a nie inne.... Jednak to co się stało ostatnio na oddziale ratunkowym przekroczyło ludzkie pojęcie. Jak można traktować osoby z zaburzeniami psychicznymi jak kompletne bydło, które nie dość, że ma padaczkę to jeszcze wykręcanie całego ciała z niemożliwością ustania na własnych nogach? To jest po prostu jak dla mnie karygodne, żeby ratownicy medyczni, którzy ratują zdrowie i życie tak postępowali.
Teksty słowne które usłyszałem: sami oceńcie:
Pewien ratownik pyta się drugiego ratownika:
" Czy ten chłopak jest po jakimś napadzie padaczkowym?" "nie, ma tylko takie jakieś drżenia..." :)-specjalnie dałem tutaj emotikonkę w celu ukazania drwiny... "o Aniu Ty sobie świetnie poradzisz bo masz takie same drżenia jak ten pacjent" :)
Druga sytuacja:
" Idzie Pan do domku bo Pana nie przyjmiemy. 2 lata temu miał Pan pełną diagnostykę w zakresie mięśni..." "A da Pan radę iść sam do domu?-pyta jeden z pacjentów SOR-u" "Tak, tak, pewnie że będzie w stanie pójść sam..."
Odpowiedziałem już dla świętego spokoju że dam radę aby ona ( ta neurolog) mnie nie atakowała już więcej...
trzecia sytuacja
"Co Pan taki pobudzony, przecież nic się nie dzieje...!( oczywiście z drwiną największą w głosie)
Wszystkie te sytuacje były na Traugutta.....:(
Opisałem te sytuacje specjalnie dlatego, aby uświadomić ludziom innym jak potrafią być traktowane osoby, które niezależnie od swojej woli mają zaburzenia emocjonalne, psychiczne i w dodatku jeszcze problemy z mięśniami....
|