forum poświęcone osobom niepełnosprawnym z różnych przyczyn
"euforia"
Każda emocja inne melodie śpiewa
Jedna poruszy Nasz umysł i odrobinkę rozgniewa
Inna z kolei da Nam nadzieję
W którą człowiek chętnie się odzieje
Na kilku strunach wygrywam rytm uczuć
Wsłuchuję się w każdy ich dźwięk, by się lepiej poczuć
Jeden zły dzień, który pali umysł spragniony
Niechaj zostanie choć w pustą radość zamieniony
Istnieć goniąc za sensem bytu?
Myśleć w chaosie uciekając stale z błahego zachwytu?
Dając sobie jedyną ostoję w złej magii wzruszenia?
Czując niepewności siłę, co stale wkrada się w moje marzenia?
Cierpliwie i z niebywałym sensem poruszę swe serce
Zacznę kochać siebie w swojej największej udręce
Nadejdą być może dni ciepłe i duszę leczące
I wszystko okaże się dla mnie z lekka niepokojące
"dni swawoli"
Hej rodacy!
piszę do Was po skończonej pracy
cicho wzdycham, zawzięcie tworzę
czy ktoś w mej swawoli mi dopomoże?
Nikt już nie czyta słów na wiatr rzuconych
ludzkie serca domagają się chwil upragnionych
w głębi zmysłów rodzi się chęć niebywała:
"dokonać czegoś, by powstała pochwała"
Kamienne serca, zastygłe przez czas też znajdą swe miejsce
magiczna siła fantazji rozpanoszy się wielce
dobra energia jak słońce w dzień najcieplejszy
smutek i rozpacz choć na chwilę zmniejszy
Rodząc się pragniemy- bliskości matki!
dorastając chcemy- źdźbła niezależności!
będąc dorosłym- pełnej samodzielności!
zaś w wieku starszym-stabilności!
A to wszystko i tak gaśnie
lecz uczucie swawoli nigdy w Naszych myślach nie zaśnie
Będziemy wspominać, rozkoszować się przeszłością
aż odejdziemy z niebywałą przyzwoitością...
„hej już wróciłem!”
Moi kochani coście za mną utęsknieni
Piszę do Was po swej długiej tułaczce
Fatalny smutek ogarną me serce
Nie wiedziałem co począć w swej udręce
Nagle zrozumiałem że źle czynię
Żałosne dni w szczerą radość zmieniłem
Poczułem dobroć i upór wspaniały
Mając nadzieję, że wypełnią one żywot mój cały
Dni takie cudne, choć trudne życie trwa nadal
Każdą chwilą cieszyć się trzeba, czerpać wiedzę ogromną
Zamknąć na zawsze skrajne myśli w puszce Pandory
Odczuwając w swoim bycie nawet najgorsze humory!
„Miłujmy się”
Kochani moi, sercem z Wami jestem
Każdy dzień maluję na obrazie sumienia
Zasypiam ze spokojem by móc się obudzić
Nawet gdybym musiał nazajutrz się trudzić
Dlatego prośbę mam do Was wielką- miłujmy się!
Okażmy choć trochę uczucia swemu bliźniemu
Niechaj rany, które już dawno się zagoiły
Nigdy nikomu serc pogrążonych w cierpieniu nie koiły
Czas odnaleźć swój sens- co nie jest prostotą!
Dni niepewne, które nadejdą za moment, za chwilę
Niechaj każdy z nas je ubarwi w kolorach soczystych
A świat się ukaże zupełnie dla wszystkich jasny, przejrzysty…
„MOJA KOCHANA WENO”
Cudnie jest w oka mgnieniu słać utworów całą stertę
Dziś pokłonię się swej wenie która dała mi zachętę
Nic nie wzrusza serca mego jak napisać coś dobrego
Precz ze stylem słów pisanych, ja mam inne twórcze ego
W mych zamiarach nie ma fałszu, szczypty przesady nie zaszkodzi
Pisząc , muza mną kieruje i o to w tym wszystkim chodzi.
„NADZIEJA”
Na świadomości szczycie rodzi się myśl
Strumień światła przepływa
Gasząc dni niepewne
Oczy otwiera wola cudna
Mknąc przez krople wzruszenia
dni dobre radością wypełnia
niemoc, niebyt i esencja wiary
chaos, gniew srogi-to elementy bytu
nie wiedza i rozum -zapleczem pomysłu
sens pragnień odnaleźć trudno
rozsądek samotnie w umyśle swym tańczy
a nadzieja w sercu strudzonych zostaje…
"Och ma radości!"
Gości we mnie radość
Wspaniale przez byt pędzę
Już nie oglądam się za siebie
Każdy dzień dobry
Zamykam skrzętnie
W pudełku marzeń
Nic tak nie cieszy
Nic tak umysłu nie koi
Jak radość nieskończona
Czasami płaczę
A któż łez nie roni?
Takie życie w gonitwie
Uczucia ludzkie
Takie zmienne
Czerni nie pragnę
Dusiłem się nią za długo
Biel daje mi nadzieję!
Szaleństwo kolorów
Już właściwie chcę kroczyć
Droga musi być pewna
W zakamarkach zmysłów
W pustej przestrzeni
Rodzi się zło jeszcze
Nie pragnę go tak mocno
Czym taka rozkosz?
Nie chcę radości złudnej
Zawsze gdy stawiam krok
Jeden, potem drugi śmiało
Zaczynam rozumieć
Nic nie będzie jak dawniej
Pustka i chaos
Myśl goniąca kolejną w nonsensie
****
Czemu tak się działo?
Czemu dobro tyle lat we mnie spało?
Czemu wreszcie tyle sił do walki miałem?
Widocznie tego aż tak mocno chciałem….!
„walka”
Jak pięknie jest poczuć siłę
Niepewność nie ma znaczenia
Szybko gaśnie
Podupada boleśnie
****
Zaczynam stąpać pewniej
Nie lękam się i nie złoszczę
Troska i spokój wypełnia me oblicze
Zasypiam w ciszy
Obraz życia jest cudnie piękny
Jednak tylko gdy tego pragnę
„Do dzieła! Do dzieła!”- krzyczę do siebie
Nikt nie słyszy poza mną jedynie
Czas jest taki litościwy
Nagradza mnie rzetelnie
Nie boję się go
Bo niby czemu?
Biegnę do wiatru
On mój umysł nie raz orzeźwia
Daje nadzieję
Choć barwa biała ustępuje czerni
Nie zamykam się przed światem ludzi
Pomimo cierpienia
Samotności obfitej
Kończę marny żywot
Zaczynam stawiać kroki ku drodze życia
A czym życie?-
Tym co sobie ułożę w swych myślach
Należycie, bezgranicznie, z łzą, uśmiechem
Brak woli? Nicość? Wrogość?-odejdźcie na zawsze!
Niechaj zawita radość, choćby ze smutkiem
Nie pragnę jedynie pustki
Chcę żyć i kochać
Nawet swą słabość markotną
Nie czując spełnienia braku
Dochodząc do życiowego szlaku….
„wielka nadzieja”
Nie mając siły żadnej
Nagle swój świat odnajduję
Nawet sobie z lekka współczuję
Jaka jest siła nadziei, która w umyśle drzemie
Czas ją pokochać i przytulić do siebie
Odnaleźć swój drogowskaz na bezchmurnym niebie
Przyszła do mnie jak gość upragniony
Przyjąłem ją z ochotą, bez drwiny żadnej
Cudnie całując w swej chwili bezradnej
Już zawsze tak będzie, że wiele chwil zniosę
Jedna mnie ukoi, zaś druga w łzy gorzkie wpędzi
Takie jest życie i nic mnie z tego świata nie wypędzi…
Wiara
Wierzę i chcę wierzyć
W lepsze jutro
W każdą myśl dobrą
Nigdy nie poprzestanę wierzyć
„Chaos złych myśli?-jest i będzie”
Okiem nadziei spojrzę w swą przyszłość
Czasy są trudne, ludzkie zmagania-żmudne
Chęć we mnie żyje, zmienić się pragnę
Lęk i trwoga?- niechaj odejdą ode mnie
Kiedy swą samotną wędrówkę zakończę
Ucałuję swój los, choćbym miał wiele trosk
Znikną na zawsze łzy cieknące po policzkach bladych
***
Gdy wiara we mnie się budzi
Mój umysł tak mocno się nie trudzi
Już wiem gdzie się w swym życiu podzieję
Bo kocham swą nieśmiertelną nadzieję…
„dziękuję...”
dziękuję wszystkim za dobroć
dziękuję każdemu za miłość
dziękuję że mogę być z Wami
nic tak nie wskrzesza jak radość
nic tak nie wzrusza jak czyjeś dobre słowo
nic nie ma takiego znaczenia jak bliskość
wiedziałem o tym zawsze
wiedziałem, że dobro zwycięża
wiedziałem, że złość kiedyś zgaśnie
teraz zasypiam w ciszy
teraz już nie czuję na co dzień gniewu srogiego
teraz jestem z Wami wszystkimi w swoim pokoju...!
„chcę istnieć”
życie nie zawsze uśmiech przynosi
nawet jak człowiek usilnie o niego prosi
każda chwila jest jednak cenna w mym życiu
choćbym całe swe dni siedział w domowym zaciszu
niewiele radości zaczerpnąłem pędząc szalony
byłem często swym istnieniem bardzo zmęczony
jednak pragnę jeszcze żyć i mieć uśmiech na twarzy
bo nigdy nie wiadomo co się jeszcze wydarzy
każdy dzień choć jest trudny do zniesienia
czekam na chwilę kiedy będzie odrobina wytchnienia
nie zapomnę tej chwili być może
kiedy spotkam na swej drodze kogoś kto mi pomoże
choć nie sposób pokonać cierpienia
nie można mieć ciągłych wyrzutów sumienia
życie jest jedno nawet w łzach goryczy
ale muszę pamiętać że to wszystko się mnie tyczy...
Offline